Atletico Madrid 1:0 Levante (02.01.2016 20:30)

Chociaż drugi z zaplanowanych na sobotę meczów z pewnością nie zapowiada się tak emocjonująco, jak poprzedzające go derby w Katalonii, to mimo wszystko grające solidnie i efektywnie, acz bez fajerwerków Atletico może spodziewać się, że goście z Walencji tanio skóry nie sprzedadzą. Wygrana podopiecznych w tym meczu wydaje się być rzeczą pewną, jednak walki na boisku zabraknąć nie powinno.

Zajmujące po 17. kolejkach Levante wygrało do tej pory zaledwie 2 mecze, ostatnio 7 spotkań temu. Chociaż na początku sezonu potrafiło zebrać – jak to się mówi u Spejsona na dzielni – solidny oklep, to można rzec, że ostatnio podopiecznym Joana Francesca Ferrera Sicilii, znanego raczej jako Rubi, brakuje po prostu chłodnej głowy i zimnej kalkulacji. W kilku przegranych meczach Levante mogło pokusić się o korzystniejszy rezultat. Waleczności piłkarzom zajmującym niechlubną, ostatnią lokatę w tabeli Ligi BBVA jednak odmówić nie można. W obecnym sezonie zajmują 2. lokatę w zestawieniu najczęściej karanych kartkami ekip, mając na koncie 55 żółtych kartek i 3 czerwone. 53% żółtych kartoników oglądają w meczach wyjazdowych. Jeśli piłkarze Levante marzą o utrzymaniu się w najlepszej lidze hiszpańskiej, to muszą każdy mecz, jaki im do rozegrania pozostał, traktować śmiertelnie poważnie, a to powinno się przełożyć na podobną, jeśli nie wyższą średnią kartek, jaką „wypracowali” sobie do tej pory.

Ateltico w tym sezonie nie zachwyca tak jak w poprzednim, jednak konsekwentnie stanowią alternatywę dla dwóch odwiecznych rywali w walce o prym w La Liga. W chwili obecnej są lepsi niż odwieczny rywal – Real Madryt, a i punktów mają tyle samo co Barcelona (Katalończycy jednak mają jeden mecz zaległy do rozegrania). Do tego jedyne straty punktów, jakie ponieśli na własnym boisku, to remis z Realem oraz porażka z Barceloną. Wydawać by się mogło zatem, że triumf piłkarzy prowadzonych pod wodzą Diego Siemone w sobotnim meczu jest nieunikniony. Nie przeczę. Jednak czy mecz z Levante będzie pojedynkiem do jednej bramki? Czy padnie ona bardzo szybko? Czy należy się spodziewać wysokiej wygranej gospodarzy? Czy Levante podejdzie do meczu z widmem przegranej jeszcze przed pierwszym gwizdkiem? Mimo wszystko nie mógłbym postawić wielkich pieniędzy na taki scenariusz. Podkreślam – Levante mimo ostatniego miejsca w tabeli nie jest drużyną, z którą nie należy się liczyć, nawet podejmując ją na własnym terenie. Nawet, jeśli gra się w Atletico. Dlatego też twierdzę, że Levante – niezależnie od wyniku, jakim spotkanie to się skończy – nie odda meczu bez walki. Braki techniczne zawodnicy Rubi’ego nadrabiają agresywnością w walce o piłkę. Nie inaczej powinno być w sobotnim meczu.

Arbiter spotkania, Carlos Clos Gómez będzie musiał prawdopodobnie nieraz upominać zawodników ekipy przyjezdnych. Nad upomnienia słowne mimo wszystko przedstawia sięgnięcie po kartkę. W tym sezonie pokazuje średnio 7.11 kartki w meczu, co daje mu 3 miejsce pod względem częstotliwości takiego sposobu karania zawodników popełniających przewinienia. Piłkarze Levante grają twardo, nieustępliwie, często przerywają akcje przeciwników nie bacząc na konsekwencje. Temu sędziemu nie będzie trzeba dwa razy udowadniać, że walka o każdy punkt z Atletico wymaga fauli i bezkompromisowej gry. Uważam, że minimum 4 żółte kartki zawodnicy Levante w tym meczu ujrzą, względnie zależnie od przebiegu meczu.

Ocena typu: 7/10