Sporting Gijon 2:1 Sandecja Nowy Sacz
Na pięć kolejek przed końcem sezonu w La Liga nie ma już praktycznie miejsca na sentymenty oraz luźniejsze podejście do meczów. Na to mogą pozwolić sobie zaledwie 2-3 zespoły z wszystkich dwudziestu, które na miejsce gwarantujące występ w europejskich pucharach nie mają już szans, a które jednocześnie musiałyby wybitnie się starać, aby zakończyć sezon na którymś z trzech ostatnich miejsc w tabeli, które nagradzane są degradacją do Segunda Division. W dzisiejszym starciu między Sportingiem Gijon a Sevillą obie drużyny mają o co walczyć, jednak jakże odmienne są cele tej walki.
Zacznę może od nakreślenia sytuacji przyjezdnych.
Podopieczni Unaia Emery’ego wciąż liczą się w bitwie o europejskie puchary. O
ile jednak strata do czwartego miejsca, premiowanego udziałem w eliminacjach do
Ligi Mistrzów jest znacząca, wynosi bowiem 11 punktów w stosunku do zajmującego
obecnie tę lokatę Villarealu, o tyle Liga Europejska wciąż jest na wyciągnięcie
ręki. Sytuacja Sevilli jest o tyle ciekawa, że wciąż gra w tegorocznej edycji
Ligi Europy, gdzie Krychowiak i spółka mają szansę na trzeci z rzędu triumf i
tym samym awans do Ligi Mistrzów z pominięciem klasyfikacji w La Liga. Przed
trudnym zadaniem stoi zatem Emery, musi bowiem rozłożyć siły na mecze w
Hiszpanii oraz pucharach, a o tych pod koniec sezonu zawsze wiele nie pozostaje.
Myślę jednak, że dzisiaj zawodnicy Sevilli będą chcieli wywalczyć 3 punkty i
tym samym zachować lub zwiększyć przewagę nad ósmą obecnie Malagą. Podopieczni
Emery’ego mają jeszcze jeden cel. Cel, który mając na uwadze, że jest to 34. kolejka
jest sam w sobie paradoksem – pierwsza w tym sezonie wygrana na wyjeździe. Tak,
to nie żart – Sevilla jako jedyna w La Liga nie cieszyła się jeszcze ze
zdobycia trzech punktów w meczu wyjazdowym w sezonie 2015/16. Nawet walczące o
utrzymanie Rayo, Getafe oraz Levante po jednym razie wywozili cenne zwycięstwo
z boisk rywali. Piłkarzom ze stolicy Andaluzji ten wyczyn jeszcze się nie udał.
Dzisiaj będą mieć ku temu dobrą okazję, bowiem gospodarze do tuzów w La Liga
nie należą.
Walczący o utrzymanie w najlepszych rozgrywkach hiszpańskiej
piłki kopanej Sporting Gijon to z kolei najgorzej grająca na swoim boisku ekipa
spośród wszystkich grających w Lidze BBVA. W 16 meczach wygrała tylko cztery spotkania,
tyle samo zremisowała i osiem razy oddawała przyjezdnym komplet punktów. Między
innymi dlatego podopieczni Abelardo wciąż muszą walczyć o miejsce w tabeli,
które uchroni ich przed spadkiem. Zadanie trudne, bowiem pozostałe mecze do
łatwych należeć nie będą. Oprócz szukającej swojego pierwszego, wyjazdowego
zwycięstwa w tym sezonie Sevilli gospodarzom przyjdzie zmierzyć już w sobotę na
Camp Nou z rozdrażnioną po ostatnich wynikach Barceloną. Potem czeka zawodników
z Gijon starcie Eibarem na własnym boisku – mecz, w którym potencjalnie wygrana
jest możliwa. Potem trudny mecz wyjazdowy z walczącym również o przetrwanie w
La Liga Getafe, a w ostatniej kolejce pojedynek przed własną publicznością z
czwartą obecnie siłą w lidze hiszpańskiej – Villarealem.
Jak widać sytuacja gospodarzy omawianego spotkania nie jest
kolorowa. Obecnie zajmują 18 miejsce w La Liga, tracąc tym samym jeden punkt do
siedemnastej Granady. Zawodnicy kierowani przez Abelardo nie mogą już odstawiać
nogi i walczyć w każdym meczu jak o życie. Z tego też powodu uważam, że dzisiaj
na El Molinon może być naprawdę gorąco. Zresztą od zawsze starcia pomiędzy Sportingiem
a Sevillą należą do ostrych, obfitujących w kartki. W większości
dotychczasowych spotkań to Gijon wyróżniał się agresywniejszą grą. W grudniu
2015 r. w Andaluzji goście otrzymali cztery żółte kartki, a jedna z nich
skutkowała czerwoną. Ogólnie w tym
sezonie Gijon na własnym stadionie „zgarnia” średnio 2.69 żółtej kartki na mecz.
Jednak z uwagi na wagę meczu myślę, że dzisiaj ta średnia zostanie podniesiona.
Arbitrem meczu będzie Jose Luiz Gonzalez Gonzalez. Hiszpan w tym sezonie często jest krytykowany za błędne decyzje, nieraz wypaczający końcowy rezultat. To może dodatkowo wpływać na piłkarzy, prowokować do dyskusji, które z kolei ten sędzia często „nagradza” żółtymi kartkami. Gonzalez Gonzalez pokazuje średnio 5.88 kartek na mecz w tym sezonie. Często traci kontrolę nad prowadzonymi spotkaniami, przez co zmuszony jest sięgać po kartoniki zdecydowanie częściej niż wskazuje na to średnia. Dzisiejsze starcie będzie w mojej opinii należeć do trudnych, co powinno przedłożyć się na sporą ilość kartek. Walczący o utrzymanie zawodnicy Sporting Gijon muszą postarać się o grę pozbawioną skrupułów, nastawioną na zdobycie cennych punktów za wszelką cenę, nawet jeśli w jej składową ma wliczać się spora liczba fauli. W tej sytuacji przynajmniej cztery razy hiszpański sędzia powinien sięgnąć po kartkę, która pokazana zostanie gospodarzom.